«Jak mogłaś zablokować kartę mojej siostry?!» — krzyczał oburzony Jakub, stojąc w progu i wymachując telefonem

To było cyniczne, upokarzające i całkowicie nieakceptowalne.
Opowieści

y kollégájával találkozott: egy pohár bor mellett beszélték át az új projektet.

Restauracja nie należała do tanich miejsc — przeciętny rachunek zaczynał się od trzech tysięcy. To było takie miejsce, do którego chodzi się przy wyjątkowych okazjach albo na spotkania biznesowe.

I wtedy, kiedy mijała stolik stojący przy oddalonym panoramicznym oknie, Renata usłyszała znajomy śmiech. Odwróciła się niemal odruchowo. Przy stoliku zastawionym talerzami z makaronem i owocami morza oraz butelką białego wina siedziała Laura. W nowej sukience. W towarzystwie trzech przyjaciółek. Rozmawiały, śmiały się, wyglądały na beztroskie i szczęśliwe.

Renata zesztywniała. Przez chwilę się zawahała — podejść czy nie. Potem uznała, że nie warto. Po prostu odwróciła się i wróciła do własnego stolika.

— Wszystko w porządku? — zapytał kolega.

— Tak — skinęła głową Renata. — Wszystko w porządku.

Ale nie było.

Wieczorem nie powiedziała o niczym Jakubowi. Może rzeczywiście dziewczynom potrzebna była chwila relaksu, może to przyjaciółki zapłaciły. Albo świętowały urodziny. Nie należy wyciągać pochopnych wniosków.

Ale wątpliwość już tam była.

Następnym razem zobaczyła Laurę w centrum handlowym. Sobota, południe. Renata kupowała pościel, kiedy zauważyła znajomą sylwetkę przy wyjściu ze sklepu odzieżowego. Laura stała z dwiema dużymi torbami w rękach, rozmawiała przez telefon i wyglądała na bardzo zadowoloną.

Tym razem Renata podeszła.

— Laura?

Dziewczyna drgnęła, po czym odwróciła się. Na jej twarzy przez ułamek sekundy mignął jakby strach, ale szybko się pozbierała i spróbowała się uśmiechnąć.

— Renata! Cześć! Co za przypadek!

— Cześć. — Renata skinęła w stronę wypchanych toreb. — Zakupy?

— Ach… tak, to… — Laura się zawahała. — Wiesz, była wielka wyprzedaż, nie mogłam się oprzeć. Koszulki po trzysta, jeansy prawie za darmo.

— Rozumiem — Renata posłała wymuszony uśmiech. — Sprytnie. I… znalazłaś już pracę?

— Jeszcze nie — Laura spuściła wzrok. — Ale bardzo się staram, naprawdę. Byłam już na kilku rozmowach.

— Cieszę się. Powodzenia.

Pożegnały się, a Renata poszła dalej, ale w środku coś ścisnęło się twardym węzłem. Wyprzedaż, jasne. W tym sklepie faktycznie zdarzały się promocje. Tylko że torby były pełne, a Laura wcale nie wyglądała na kogoś, kto ledwo wiąże koniec z końcem.

Wieczorem, kiedy Jakub oglądał mecz, Renata usiadła obok.

— Jakub, muszę z tobą porozmawiać.

— Teraz? — mężczyzna nawet nie oderwał wzroku od ekranu.

— Tak. O Laurze.

Wtedy w końcu się odwrócił.

— Co się stało?

— Widziałam ją. Dwa razy. Najpierw w restauracji z przyjaciółkami, potem w centrum handlowym z torbami pełnymi zakupów.

Jakub zmarszczył brwi.

— No i?

— Jak to „no i”? — Renata próbowała zachować spokój. — My dajemy jej pieniądze na jedzenie i mieszkanie, a ona obiaduje w restauracji za trzy tysiące i kupuje markowe ubrania.

— Renata — westchnął Jakub jak ktoś, kto tłumaczy dziecku coś oczywistego — może to przyjaciółki zapłaciły. Nie widziałaś, kto wyciągał pieniądze. A zakupy… sama mówiła, że była wyprzedaż. Chcesz, żeby chodziła w łachmanach?

— Chcę, żeby nie kłamała.

— Ona nie kłamie! — podniósł głos Jakub. — To ty jesteś do niej uprzedzona!

— Ja? — Renata poczuła, jak coś w niej pęka. — Ja, która zgodziłam się, żebyśmy jej pomagali, jestem uprzedzona?

— Od razu pomyślałaś o najgorszym! Nie zapytałaś, nie wyjaśniłaś — tylko od razu oskarżasz!

Renata wstała.

— Wiesz co, Jakub? W porządku. Niech będzie, jak chcesz.

Bement a hálószobába, becsukta az ajtót és leült az ágy szélére.

Kontynuacja artykułu

Blaskot