«Sportem byś się zajął, kochany, zobacz jakie policzki ci wyrosły, a brzuch wystaje» — powiedziała dumnie na firmowej imprezie, a Marcel zaniemówił

Upokorzona, ale dumnie wyprostowana, odważna i nieugięta.
Opowieści

Oni zmieniali rodzaje obciążeń, program też się zmieniał. I stopniowo Kinga zrozumiała, że sama również nie pozostaje taka jak dawniej. Jasne, nogi wciąż trzęsły się po każdym treningu, pot lał się strumieniami. Ale wchodzenie po schodach przychodziło jej coraz łatwiej. A dresowe spodnie trzymały się teraz na troczkach, zamiast równomiernie opinać swoją właścicielkę, grożąc pęknięciem.

Kinga celowo jeszcze nie odświeżała garderoby. Chciała samej zobaczyć, jak jej ciało zmieni się po roku zajęć. Z mężem kontakt miała minimalny. Kinga przeglądała jego barwne zdjęcia z różnych wydarzeń na stronie w mediach społecznościowych. Tam Marcela coraz częściej obejmowały piękne dziewczyny. Czując ostre ukłucia zazdrości, Kinga tylko mocniej przykładała się do treningów.

Kiedy po pół roku trener zaprowadził ją do worka bokserskiego, młoda kobieta jedynie się uśmiechnęła. A Roman wyjaśnił:

– Obwody już zredukowaliśmy, ale przecież nie chcesz góry mięśni. Zaczniemy ćwiczyć zwinność i szybkość. Przy okazji kup sobie skakankę.

– A po co? – zdziwiła się Kinga. – Naprawdę będzie mi potrzebna?

– Oj, przyda się, – roześmiał się Roman. – No proszę, zesłał mi Bóg uczennicę, która tylko się spiera…

…Przed Nowym Rokiem Kinga wybrała się po sukienkę. Właśnie miała wracać z urlopu macierzyńskiego, a po świętach syn miał już zacząć chodzić do przedszkola. W ich wspólnej pracy z mężem, w firmie teścia, planowano firmową imprezę. I Kinga również została na nią zaproszona, przez kobiety ze swojego działu.

– Dziewczyno, gdzie pani idzie do działu z dużymi rozmiarami, pani ma co najwyżej czterdziesty szósty – niespodziewanie zatrzymała ją ekspedientka. – Chodźmy tędy, mamy świetną nową kolekcję sukienek wieczorowych.

– Jak to czterdziesty szósty? – zdziwiła się Kinga. – Przecież pani nie widzi. Jestem w luźnej bluzie i dresach.

– Z wykształcenia jestem krawcową, mam wprawne oko – uśmiechnęła się sprzedawczyni. – Proszę iść do przymierzalni, przyniosę ciekawe modele.

Oczywiście Kinga widziała w lustrze swój nowy zarys sylwetki. I sportowe topy oraz bieliznę kupowała już w mniejszym rozmiarze. Ale to wszystko było elastyczne. A tutaj, w przymierzalni, po raz pierwszy zobaczyła swoją nową figurę w pełnej krasie. I ta jej, ku własnemu zaskoczeniu, bardzo się spodobała.

Kontynuacja artykułu

Blaskot