U jej ulubionych marek rozmiarówka kończyła się na czterdziestym szóstym. A Kinga swoją piątą klepkę nie zawsze mieściła już nawet w pięćdziesiątkę.
– Oszukujesz sama siebie – oznajmił jej kiedyś mąż. – Te wszystkie domowe treningi, ćwiczenia. Mam wrażenie, że pięć minut podskakujesz, a potem godzinę jesz.
– Marcel, to nie tak, a my z Wiktorem dużo spacerujemy – odpowiedziała Kinga. – Godzinami kręcimy kółka po parku.
– Aha, tylko ten twój maraton na wadze jakoś niewidoczny – parsknął Marcel. – Rozdzielmy sypialnie, zaczęłaś chrapać. Możesz przenieść się na kanapę do pokoju syna albo przestawimy jego łóżeczko, a ja tam zrobię sobie gabinet.
– Marcel, no wytrzymaj jeszcze trochę – błagała. – Schudnę.
– Kiedy?! – nagle wrzasnął mąż. – Już po schodach wchodzisz sapiąc i cała czerwona od wysiłku. Ile jeszcze musisz zjeść, żeby ci wystarczyło?
Kinga słyszała od koleżanek, że osobne spanie to pierwszy krok do rozwodu. Dlatego podjęła poważną decyzję. Namówiła mamę, by codziennie zostawała z rocznym wnukiem – i tak nie pracowała, a tata uważał, że kobieta powinna dbać o dom. Zapisała się też na siłownię, ale nie tę modną, gdzie śliczne influencerki popijały zielone smoothie. Wybrała zwykłą „żelaziarnię” pod domem, gdzie pachniało talkiem i potem. Drwin od chudych, dzwoniących dziewczynek Kinga by już nie zniosła.
Rano na sali było kurzawo i prawie pusto. Ale Kinga szła tam jak na egzekucję. Nigdy nie uprawiała sportu, nawet w szkole zwisała z liny jak worek. A tu nad nią stanął trener – facet o prostawym obliczu i górze mięśni, który przedstawił się jako Roman.
– Masz zaświadczenie od lekarza, że możesz ćwiczyć? – spytał surowo. – Nie potrzebujemy tu nam zgonów.
– Proszę – podała mu kartkę Kinga. – A pan naprawdę mi pomoże?
– Jeszcze pytasz – mruknął z uśmiechem. – Ale będziesz musiała zasuwać na pełnych obrotach.
– Jestem gotowa – odparła zdecydowanie. – Nie mam już siły tego dźwigać.
I zaczęły się treningi, po których Kinga po cichu nienawidziła wszystkich – męża, trenera, siebie, mamę, która zgodziła się dać jej te trzy godziny dziennie.
