Albo byłem wtedy tak pijany, albo to, o czym uparcie mówi Grażyna, w ogóle się nie wydarzyło.
– No powiedz wreszcie, co się stało? – niemal krzyknęła Danuta.
– Właśnie! Ile możesz nas tak męczyć! – szepnęła zza zasłony Monika, trzęsąc się z zimna.
Bardzo chciała wrócić pod ciepłą kołdrę. Ale dopóki nie padnie to najważniejsze, do czego jej mąż wciąż nie potrafił dojść, musiała tkwić w swoim ukryciu.
– Grażyna odnalazła mnie po kilku dniach i oznajmiła, że ją tam zgwałciliśmy. Twierdziła, że byliśmy tak narąbani, że niczego nie ogarnialiśmy, dlatego doszło do tego „przestępstwa”.
– Co? Co ty właśnie powiedziałeś? Dobrze usłyszałam? Mojego syna oskarżają o tak straszne przestępstwo?! – nie wytrzymała i wrzasnęła do słuchawki teściowa.
– Mamo, przecież nie było żadnego przestępstwa! No czy ty mnie nie znasz? Jak tylko trochę przesadzę z alkoholem, to od razu padam i śpię jak foka. No jaki ze mnie gwałciciel? – zaczął się tłumaczyć.
– Dobra, to druga sprawa. Teraz nie o tym. Jakie ona, ta cała Grażyna, ma przeciwko wam dowody? I dlaczego, odpowiedz mi, mój kochany synku, ona teraz żąda od ciebie takich ogromnych pieniędzy?
– Grażyna powiedziała mi, że wszystko nagrała na wideo. Chociaż nie wiem, jak miałoby jej się to udać – Jan nerwowo parsknął śmiechem. – I co tam niby miała nagrać? Do tego poszła do szpitala, żeby pobrano od niej biomateriał jako dowód, że faktycznie spotkało ją takie nieszczęście.
– I co? Widziałeś to nagranie? A może widziałeś kopię zawiadomienia na policję? Albo kontaktowali się z tobą przedstawiciele organów ścigania? Co z tych rzeczy, które potwierdzałyby słowa tej nieuczciwej kobiety, faktycznie się wydarzyło?
– Nic. Ale ona tak pewnie mówi, że ma nas wszystkich na haczyku, że uwierzyłem. Szczerze, nie wiem dlaczego. Ale bardzo się jej boję, mamo. Bardzo! Całe te dni chodzę jak na szpilkach.
– W co ty uwierzyłeś, ja nie rozumiem? Jeśli mówisz, że nic nie było! Jak mogłeś dać się prowadzić tej naciągaczce? Uznała, że zarobi na was, głupkach. I udało jej się! A tak w ogóle – kto jeszcze ucierpiał przez jej oszustwa? – dopytała Danuta.
– Tymoteusz, właściciel działki, i Łukasz – odpowiedział ponuro Jan.
– I co, oni też uwierzyli w to, o co ich ta cwana Grażyna oskarża? Jesteście dorośli, poważni faceci. Naprawdę tak łatwo was omamić, jeśli, jak mówisz, nic się nie wydarzyło?
– Nie, oni nie uwierzyli. Tymoteusz powiedział, że najpierw ma mu przedstawić dowody, i posłał ją w diabły. A Łukasz? Jemu wszystko jedno, niedawno rozwiódł się z drugą żoną – opowiadał matce Jan.
– Czyli wychodzi na to, że tylko ty jeden dałeś się nabrać na jej brednie i groźby i jesteś gotów wyłożyć kupę pieniędzy nie wiadomo za co. Tak? – spytała z wściekłością.
– Mamo, ja się strasznie boję, że Monika się o wszystkim dowie. Co mam zrobić? Grażyna dzwoniła dziś znowu i ostrzegła, że jeśli nie zacznę jej płacić tej kwoty, to wszystko opowie mojej żonie i złoży na mnie zawiadomienie na policję. I co wtedy? – biedny Jan był na skraju załamania.
