I tak nigdy nie pozna jego tajemnicy.
No proszę! Co tu się dzieje w jej rodzinie? Jaką straszną tajemnicę ukrywa przed nią mąż?
Przezwyciężając słabość i zdenerwowanie, Monika cichutko, starając się nie zaszeleścić pościelą, podniosła się i, podchodząc do okna, skryła się za ciężkimi zasłonami.
Teraz, nawet jeśli Jan wejdzie w czasie rozmowy do sypialni, nie zauważy żony. Monika ucichła i cała zamieniła się w słuch.
A Jan mówił dalej:
— Kilka miesięcy temu w moim życiu nagle niespodziewanie pojawiła się była koleżanka z klasy, Grażyna. Powinnaś ją pamiętać. Rozbrykana, zuchwała osoba. Uczyła się bardzo słabo — z dwói na trójkę. Była straszliwą łobuziarą, gorzej niż chłopaki.
— No tak, oczywiście, pamiętam. Każde zebranie zaczynało się od tego, że jej matkę ganiono za zachowanie i oceny córki — od razu dodała Danuta.
— No więc właśnie. Wtedy, w czerwcu, na spotkaniu absolwentów ni stąd, ni zowąd zapłonęła do mnie miłością. Zaczęła pleść jakieś bzdury, że od dawna, jeszcze od szkoły, była we mnie zakochana. I że bardzo ciężko jej pogodzić się z myślą, że jestem żonaty. To był jakiś koszmar, mamo! — wyrzucił z siebie Jan.
— No, mów dalej, mów, słucham — ponagliła go niecierpliwie Danuta. — I co było potem?
— Więc… Ogólnie po restauracji ja i jeszcze kilka osób pojechaliśmy do domku letniskowego do Tymoteusza. No wiesz, tego naszego prymusa, też powinnaś go pamiętać. A Grażyna oczywiście przyczepiła się do nas — kontynuował Jan, wciąż nie mogąc zdobyć się na to, by powiedzieć o najważniejszym.
— A po co cię tam poniosło, powiedz mi? Restauracji ci nie wystarczyło? — oburzyła się matka. — Przecież chyba nigdy nie byłeś amatorem przesadnego picia i zawsze zachowywałeś się godnie!
Na te słowa Monika, stojąca za zasłoną, przypomniała sobie, że rzeczywiście kilka miesięcy temu mąż poszedł na to spotkanie. Bez niej, bo akurat robiła kwartalne sprawozdanie i tonęła w pracy po uszy.
I wcale nie miała ochoty iść na spotkanie z ludźmi, których nigdy w życiu nie widziała. Dlatego wtedy bez żadnych wątpliwości pozwoliła mu iść samemu.
— Wy tam będziecie wspominać różne momenty ze szkolnego życia, a ja będę siedzieć jak słup — ani się pośmiać, ani zażartować, ani podtrzymać rozmowy. Nie, idź sam, potem mi opowiesz, jak było. A ja w tym czasie dokończę raport w ciszy i spokoju — powiedziała mu wtedy.
— Słuchaj, i ja, szczerze mówiąc, nie za bardzo mam ochotę tam iść. Nasza klasa nie była zbyt zżyta, żeby teraz spotykać się z otwartą duszą. Nawet nie wiem, po co to wszystko tej naszej byłej staroście Natalii, która to zorganizowała.
— Idź, idź. Nie marudź jak starzec — odpowiedziała mu z uśmiechem Monika.
Teraz przypomniała sobie, że wrócił stamtąd nie wieczorem, jak się spodziewała, lecz nad ranem. Był jakiś pomięty i z potężnym kacem. Niczego nie wyjaśniał, po prostu padł i przespał prawie całą dobę.
— Mamo, no co zadajesz głupie pytania! — ciągnął Jan. — Byłem pijany, więc pojechałem z wszystkimi. Chciało się jakiegoś luzu, zabawy, przedłużenia imprezy. I tam właśnie wydarzyło się coś, czego kompletnie nie pamiętam.
L либо я был пьян до такой степени, либо того, о чём…
