Ból nie zniknął, ale jakby się stępił.
W dniu rozwodu Radosław przyszedł ze swoją narzeczoną. Długonoga piękność o wąskiej talii i twarzy jak z okładki. I z jakiegoś powodu na jej tle Zuzanna czuła się niezbyt pewnie.
– Schudniesz, to może jeszcze raz wyjdziesz za mąż! – zachichotała dziewczyna.
– Gdzie jej tam drugi raz za mąż i to w wieku trzydziestu pięciu lat? – uśmiechnął się Radosław.
Zuzanna starała się ich nie słuchać. Teraz układała sobie życie niezależnie od opinii tego człowieka. Mogła nawet zmienić pracę, bo dla niej jednej potrzeba było mniej pieniędzy. I jaki był pożytek z rosnącego biznesu męża, skoro wszystko co do grosza chował do własnej kieszeni, a nie do wspólnego domu?
Jak książki w starej bibliotece, w głowie Zuzanny raz po raz pojawiały się obrzydliwe wspomnienia z ich małżeństwa, które kiedyś starała się ignorować.
Minęły dwa lata od rozwodu. I jeśli wtedy, w tamten feralny dzień, wydawało jej się, że życie się skończyło, teraz Zuzanna rozumiała, że los celowo postawił przed nią takie doświadczenie. A wszystko po to, by ją nagrodzić.
Wychodząc z centrum handlowego, chrzęszcząc złotymi liśćmi pod stopami, Zuzanna szła do swojego nowego samochodu. Ciemnowiśniowy jeep, o którym można powiedzieć, że marzyła całe życie, stał się rzeczywistością.
– Ojej, Zuzanna! To ty?!
Znajomy głos przerwał zwykły szum parkingu. Kobieta odwróciła się i ze zdziwieniem zobaczyła tego samego człowieka, który kiedyś wytarł o nią nogi. Wykorzystał jej pragnienie posiadania rodziny, korzystał z wygody, jaką mu dawała, a gdy tylko trafiła się okazja, uciekł do innej, według niego bardziej atrakcyjnej.
– A ja cię najpierw nawet nie poznałem, patrz, jak wypiękniałaś. Z dwadzieścia kilo schudłaś? I odmłodniałaś wręcz!
Zuzanna nie do końca rozumiała, co kieruje Radosławem. Były mąż łapczywie ją obserwował.
– A co ty taka jesteś?
– Jaka taka?
– Ładna! I co, samochód jest twój?
– Tak, mój. Mąż mi podarował.
Radosław aż rozdziawił usta. Jego spojrzenie stało się nie tylko bardziej chciwe, ale teraz już zupełnie jawnie zazdrosne.
– A jak to w ogóle wyszłaś za mąż?
– Radosław, idź swoją drogą, to cię nie dotyczy! – ucięła Zuzanna, już otwierając drzwi nowego auta.
Mężczyzna nagle chwycił ją za rączkę małej skór…
