«Nie, po prostu nie masz już do nich dostępu.» — odparła Żaneta, odcinając mu dostęp do rachunków

Pękło coś starego, wreszcie uwalniająco bolesne.
Opowieści

„Az öreg teljesen bekattant, de nem lépek le hirtelen — szépen kell lezárni, nehogy elússzon a pénz.”

Pod spodem było inne imię. Agata. Czterdzieści dwa lata, rozwiedziona, dwoje dzieci. Te same zdania: „Zaraz będę wolna, wytrzymaj.” „Ten stary głupiec niczego się nie domyśla.” Wiadomości sprzed trzech miesięcy, potem cisza.

Janina — była tylko następną.

Żaneta założyła nowe konto. Bez zdjęcia. Napisała do Janiny:

„Spotykasz się z Damianem. Ale nie jesteś jedyna. Przed tobą była Agata — tu są wiadomości. Jesteś tylko kolejną. Przemyśl to.”

Dołączyła zrzuty ekranu. Kliknęła „wyślij”. Odłożyła telefon. Serce jej biło — nie z lęku. Z ulgi.

To samo wysłała jeszcze dwóm osobom — przyjaciółkom Janiny, które pod każdym jej postem zostawiały serduszka. Wystarczyło.

Trzy dni później zadzwonił Damian. Z nieznanego numeru.

— Co ty zrobiłaś?!

— Wymieniłam zamki.

— Nie chodzi o zamki! Janina! Napisałaś do niej! Rozsia­łaś ten syf jej koleżankom!

Żaneta usiadła na parapecie. Na dworze padał deszcz.

— Nie syf. Twoje słowa. Zrzuty ekranu. Ty to napisałeś, ja tylko pokazałam.

Mężczyzna dyszał.

— Wiesz, co zrobiłaś? Wszystkim powiedziała! Koleżanki wrzuciły to na story, widzieli też współpracownicy! Wszyscy o mnie gadają!

— To nie ona cię ośmieszyła. Sam to zrobiłeś, kiedy jednocześnie miałeś dwie kobiety i nazywałeś mnie „pieniężną idiotką”.

— Jesteś szalona! Stara, sfrustrowana! Nie możesz znieść, że odszedłem!

Żaneta słuchała. Nie przerywała. W środku pękła ostatnia nitka — ta, której się jeszcze trzymała.

— Nie odszedłem. Po prostu chciałem żyć dla siebie. Z tobą było zawsze tak sztywno, zimno. Nie dało się tego wytrzymać.

— Nie dało się wytrzymać wydawania moich pieniędzy na Janinę. A wcześniej na Agatę.

Mężczyzna zamilkł.

— Skąd… śledziłaś mnie?

— Nie śledziłam. Po prostu nie usuwałeś wiadomości. A ja zajrzałam.

Cisza. Potem gniewne, zmęczone westchnienie.

Kontynuacja artykułu

Blaskot